Bierzesz stare ubrania, swoje, siostry, rodziców i robisz z nich dużą
lalkę. Spodnie wypychasz gazetami, ewentualnie trocinami jeśli masz. Zszywasz
spodnie w pasie, żeby nic ze środka nie wypadło i doszywasz bluzkę albo koszulę.
Ją też wypychasz czym tam masz pod ręką, żeby lalka nabrała ludzkich kształtów.
W rękawy wkładasz wypchane skarpetki, albo rajstopy. To będą ręce. Głowę
formujesz z gazety, albo możesz użyć balonu, wszystko zależy od kreatywności.
Na stopy wkładasz jakieś stare buty, na głowę czapkę lub perukę i masz
gotową lalkę. To jest Año Viejo, czyli Stary Rok.
Zabierze on ze sobą wszystko,
czego nie chcemy powtórzyć w Nowym Roku: choroby, niepowodzenia, kłótnie, złe
oceny w szkole. Wystarczy mu napisać na koszuli, albo powiedzieć mu do ucha to,
co Ci się nie podobało. I te rzeczy pójdą z dymem. Bo o północy,
Starego wyprowadza się na dwór, daje kilka kopniaków na odchodnego, kilka
kuksanców patykiem i sie go podpala. Dopiero jak cały spłonie, można powitać
Nowy Rok, a z nim same dobre rzeczy, bo te złe, spłonęły ze Starym.
¨Hej - usłyszalam w sylwestrowy
poranek głos siostry w telefonie. - pamiętasz jak opowiadałaś wczoraj moim
dziewczynom o Starym Roku? Od rana szyją i lalka jest już prawie gotowa. Tylko
nie bardzo wiedzą jak doczepić głowę więc przyjeżdzajcie pomagać. I po drodze
kup balony i zimne ognie.¨ Jak przyjechaliśmy, głowa była już na właściwym miejscu, ciocia pomogła. Stary Rok siedział dumnie w centralnym punkcie domu, wygodnie oparty na kanapie. Był piękny, usmiechał się czule, swoją skarpetkową ręką obejmował chętnych do zdjęcia. Czasami zadziornie zakładał nogę na nogę i przygladał nam się jak jedliśmy kolacje. Od czasu do czasu ktoś się do Starego przysiadał, niby to sprawdzał jak się trzyma, ale tak naprawdę szeptał mu do ucha swoje żale: po co mi była ta przepuklina, co? Albo: kurcze, dlaczego bardziej mnie nie mobilizowaleś to pisania tekstów na bloga?
O północy wynieslismy Starego przed białostocki dom mojej siostry. Sąsiedzi pewnie myśleli, że wywlekamy jakiegoś podchmielonego już wujka. Ale jak zaczelismy wujka kopać i
bić czym popadnie, sąsiedzi przestali wpatrywać się w okoliczne fajerwerki i
zaczęli się nam bacznie przygladać.
Jak Stary stanął w płomieniach,
podeszli do nas szybkim krokiem i oczyma pełnymi ciekawości. ¨ żegnamy Stary Rok¨ - powiedziała im
moja mama, podczas gdy pozostała rodzina skakała przez płomienie. Potem wzięliśmy
się za ręce i zaczelismy tanczyć wokół naszego ogniska. Ekwadorska tradycja nie
przewiduje tanców wokół Starego, ale chyba w następnym roku wdroże ten ¨polski¨
element na równiku. Sąsiedzi upewnili się w przekonaniu, że jesteśmy jakąś
dziwną sektą dającą ofiary Nowemu Rokowi, ale chyba się uspokoili, że do rytuaów
nie używamy upitego wujka. Jak już Stary cały spłonął, szampanem i
uściskami powitaliśmy Nowy Rok. A sąsiedzi wystrzelili petardy.
FELIZ AÑO NUEVO!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz