EURO12 na równiku


Wieści o EURO12 dotarły do równika. Jednak Ekwadorczycy śledzili europejskie mecze bez większych emocji. Dlatego, że w tym samym czasie były eliminacje do mundialu, a poza tym inna strefa czasowa sprawia, że mecze zaczynały się tu o 11 rano. Mimo to, (P)Olka kibicowała dzielnie, informowała niedoinformowanych, że Euro odbywa się w Polsce i te piękne stadiony są właśnie nasze. I że piękny Lewandowski, który tak się Ekwadorkom podoba to średniak w porównaniu do przeciętnego Polaka ;)

W dzień meczu z Czechami wybrała się ze znajomymi do pubu sportowego, w którym dzięki wywieszonym europejskim flagom czuło się chociaż pierwiastek pierwiastka warszawskiej strefy kibica. Tego dnia w Quito padało tak samo jak na wrocławskim stadionie. (P)Olka i Czeszka jako jedyne w barze dopingowały swoje drużyny. W przerwie (P)Olka nauczyła znajomych Ekwadorczyków krzyku bojowego "Polska, biało-czerwoniii", ale jak się okazało na niewiele to się zdało. Po drugim Mojito nasi przegrali i przyszedł czas na kolejną lekcję polskiego. Ekwadorczycy wyszli z pubu śpiewając raźnie: "Nic sie nie stalo, Polacy nic sie nie stalooo". 


HALO EUROPA, JAKI U WAS WYNIK? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz