Masz dosyć
spędzania 8 godzin dziennie w ścianach oszklonego biurowca i marzysz, by wyjechać
na równik? Chcesz rzucić prace w korporacji i zacząć poznawać świat i nowe
kultury?
Tak? No to w
tym wpisie nie znajdziesz idealnego przepisu. Bo Polka, wyjeżdżając z kraju,
wpadła z deszczu pod rynnę, czyli inaczej mowiac z korpo do korpo o obrotach
trzy razy większych.
Z ta różnica,
ze pod biurowcem przechodzi równik, a nowe egzotyczne kultury przechadzają się
codziennie po korytarzu.
Opowieści z
korpo na równiku. Część pierwsza. Manuelito.
Z rana krąży miedzy biurkami z kilkoma kopertami, jakimiś
fakturami i jedynym narzędziem pracy – długopisem. Grzecznie się z każdym wita i pyta czy niczego nie potrzebuje i kiedy ktoś czegoś potrzebuje, to długopisem
kwituje i wraca po południu, żeby pokwitować jeszcze raz. Polka nie bardzo
wiedziała, czego od Manuelito może chcieć. Nic nie potrzebuje panienka? To
miłego dnia.
Jednego
razu Polka żaliła się koleżance z pracy, ze musi się śpieszyć i iść do banku
zapłacić za światło, bo inaczej jej utną, tak jak dwa miesiące temu. Bo nigdy nie ma kiedy stać
w kolejce.
Dlaczego
nie dasz faktury i pieniędzy dla Manuelito, on Ci zapłaci – odparła. Nie no,
pomyślałam, nie będę biednego wykorzystywać do moich prywatnych spraw...i
tak cały dzień gania z tymi kopertami i czekami w reku. Ale od tamtego momentu zaczęłam zauważać, ze wiele osób tak właśnie Manuelita
wykorzystuje. A to żeby do banku poszedł i zrobił przelew za meble, a to żeby
do liceum syna podjechał zapłacić za semestr, albo do urzędu miasta za mandat. Nie no
jakieś szaleństwo, jak on tak się daje. Manuelito to około 50- letni pan,
sięgający mi wzrostem pod pachę, wiec jak on da rade obskoczyć na swych
krótkich nogach te wszystkie miejsca? A najgorsze było to, ze w ogóle się
nie buntował.
Polka postanowiła zawalczyć o prawa Manuelita, ale zanim poleciała ze skarga do kadrowej, chciała poszukać innych świadków.
Hej – zagaiłam koleżankę, której nigdy nie widziałma,
żeby wykorzystywała Manuelita – zauważyłaś, ze Paula codziennie o coś
prosi Manuelita? I to o jej prywatne sprawy.Tak? widziałaś? No i co o tym
sadzisz, wykorzystuje go, nie? Jak to nie? Ja wiedziałam, ze w krajach
latynoskich jest bardziej wyraźna hierarchia w pracy i Manuelito po drabinie
jeszcze się wysoko nie wspiął, ale żeby w godzinach pracy załatwiał Twoje
prywatne sprawy to już przesada.
Przesadny i zabawny wydal się jednak
koleżance mój bunt, bo gdyby nie te prywatne faktury – wyjaśniła- to Manuelito pracy
nie miałby w ogóle. Hugo- drugi kurier- zajmuje się korespondencja
służbową, a Manuelito – prywatnymi sprawami pracowników. Za to mu płacą. Dzięki temu ludzie dłużej
zostaną w biurze, zamiast samemu biec do banku. Czyli Manuelito w trakcie dnia stoi w
wszystkich jakie można sobie wyobrazić kolejkach: w banku, na poczcie,
ministerstwie, urzędzie miasta i wszędzie gdzie są okienka przyjmujących interesantów. Hm, jeśli to jego
praca, no to może jednak go poproszę o tę fakturę za światło.
Manuelito wrócił po południu i wręczył mi swój długopis
do pokwitowania. Byłam tak zadowolona, ze uniknęłam godzinnej kolejki, ze aż zostałam w biurze do dwudziestej ciesząc się z ulga, ze nikt nikogo w korpo jednak nie
wykorzystuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz