Historia o tym jak dziadek zamienił żółty owoc w gorącą czekoladę

Pewnego słonecznego dnia, w amazońskim miasteczku Misahualli, dzieciom zachciało się czekolady. Zamiast dać im 3zł na tabliczkę Milki, czy innego Wedla, dziadek powiedział:
-Zrobimy dziś gorącą czekoladę. Wskakuj wnuczku na drzewo i zerwij kakao.

Jorge wskoczył, ale kakao było za daleko jak na krótkie ręce 6-latka.
 -Tu są mrówki! 
 -Chcesz być wojskowym, a mrówek się boisz. Szybko zrywaj i uśmiechnij się, bo zdjęcie ci robią. 
Jak już mieli kakao w ręku, tata je rozbił i wspólnie zjedli biały i słodki miąższ owocu. 
Czarne ziarna wypluli i zostawili na słońcu do wyschnięcia. 
Kiedy ziarna wyschły trzeba było je wyprażyć na patelni. Wydawały odgłos jak popcorn, ale nie strzelały do góry, więc nie przykryli patelni i obserwowali, jak zmieniają kolor na dużo ciemniejszy, aż do czarnego. 

Następnie zdjęli z każdego ziarna łupinkę, uważając by się nie poparzyć.   
Teraz bedziemy mielić kakao- powiedział dziadek i poszedł po maszynkę podobną do mielenia mięsa.

Trzeba zmielić trzy razy i to bardzo dokładnie, żeby wytworzyło się masło kakaowe.
Dziadek sprawdzał jakość zmielonego ziarna i w pewnym momencie powiedział: Jorgito, biegnij do sklepu po mleko! Kakao już jest gotowe
NARESZCIE!!! Krzyknęły dzieci. Zagotowali mleko, rozpuścili w nim kakao, dodali cukier do smaku i wspólnie wypili gorącą czekoladę.



Zdjęcia: Kasia Sieredynska 

1 komentarz:

  1. "Miód" treści w najlepszym z możliwych wydaniu!
    Jesteś wielka Olu!!!

    OdpowiedzUsuń