¨Dzień dobry
Jesteśmy 8-osobową grupą 50+, szukamy osoby, która
poświęci nam jeden dzień, pokaże Quito i
opowie trochę o Ekwadorze. Podróż nasza zaplanowana jest od 8 do 18 listopada. Czy może nam Pani pomóc osobiście albo polecić kogoś,
mówiącego po polsku. Podróż organizujemy sami, już od paru lat w taki sposób
zwiedzamy. Opracowujemy z mężem plan, a podczas pobytu w jakimś kraju
ja jestem odpowiedzialna (nie wiem dlaczego na to się godzę !!) za przekazywanie
całej grupie informacji o zwiedzanym
miejscu (…)
. Pozdrawiam, Anna O.¨
Jak ja lubię dostawać takie maile. Że ktoś nie z przypadku, nie między Peru a Kolumbią, nie jak
czasu starczy po Machu Picchu, ale z całą premedytacją decyduje się przyjechać
do Ekwadoru. Bo jeszcze nie poznałam osoby, która by takiej decyzji żałowała.
Z Panią Anią przesłałyśmy sobie przez trzy miesiące ponad
30 maili. Chciałam pomóc w organizowaniu wyprawy, ale w piątym już liście zostałam
uświadomiona, że hotele mają zarezerwowane, samochód wynajęty, trase zaplanowaną.
Więc zostało najprzyjemniejsze – umówić się na
spotkanie.
Zdecydowaliśmy się na pierwszy dzień pobytu grupy w
Quito, tak, by móc
rozwiać jakieś ich ewentualne, wstępne wątpliwości. Po miesiącu okazało się jednak, że w
tym czasie będę mieć gości z Polski i hotel w domu, więc musiałam spotkanie niestety
odwołać i polecić
Rommela jako przewodnika. Rommel to Ekwadorczyk, który długo mieszkał w
Olsztynie i jak mówi po hiszpańsku to czasami brakuje mu słów, ale po polsku
nigdy mu się to nie zdaża.
Rommel więc oprowadził grupę 50+ po Quito, a ja weszłam z
moja grupą 28+ na Cotopaxi. Los jednak najwyraźnej stwiedził, że planów nie można zmianiać bez jego wiedzy
i skoro mielismy się poznać tego dnia, to się
poznamy. Wieczorem obie grupy, zupełnie nieoczekiwanie, wylądowały na kolacji w
tej samej restauracji.
Chociaż wątpię, by był to
zbieg okoliczności, bo wyobraźcie sobie prawdopodobieñstwo, by na równiku tuzin
Polaków spotkał sie przypadkowo. Obstawiam jakąś nową siłę równikowo-polskiego
przyciągania, wartą dokładniejszej analizy.
Umowiliśmy się na kolację na dzieñ przed odlotem grupy do Polski.
Może i na lepiej wyszło, bo na pytania praktyczne o Ekwador odpowiedział Rommel, z kolei
ja mogłam się wypytać o wrażenia.
Co? Plaże,
wulkany, dżungla, iguany, małpy, deszcz, słoñce, świnka morska, yuka, ceviche i dużo sokow.
Gdzie? W Quito, Cotopaxi, Quilotoa, Baños, Cuence,
Ingapirce, Guayaquil, Misahualli, Galapagos, Mindo. Od -4 do 4300 metrów nad
poziomem morza.
Jak? Samolotem, autobusem, wynajętym samochodem z GPSem
prowadzącym
przez parki narodowe wokół wulkanów.
Byłam pełna podziwu, bo zwiedzili na własną rękę więcej niż proponuja biurą turystyczne. Więc jeśli ktoś ma ochotę na przepis ¨W 10 dni dookoła równika¨ to mam kucharzy
doskonałych do
polecenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz