Moj fryzjer nazywa sie Stalin i jest gejem


To pod jego nozyczkami tego dnia szkukalam schronienia od narastajacej od rana futbolowej histerii.
Bo jak w Ekwadorze gra reprezentacja, nawet mecz towarzyski, zadne tam kwalifikacje, to zawodnicy graja nie tylko na boisku, ale tez w komputerach pracownikow duzych korporacji, na billbordach na glownych ulicach, w telewizorach miejsckich autobusow, w eleganckich restauracjach i parszywych barach. Okrzki dopingu slyszy sie od rana w kazdym zakatku miasta, a koszulka z kolorami reprezentacji wystaje tak spod szkolnego mundurka, jak i prezesowi spod marynarki Gucciego.
Na spokojny spacer nie ma co liczyc, bo wuwuzelowopodobne piszczalki przebijaja bembenki w uszach, a w tej orkiestrze futbolowych dzwiekow glowne skrzypce graja babulki wykrzkujace czego to one nie sprzedaja - w kolorach narodowych oczywiscie.

Polka byla srednio zainteresowana, kto z kim gra i dlaczego, byla natomiast bardzo zainteresowana ucieczka od pochlaniajacej wszystkich histerii. I nagle olsnil ja Stalin. Nie radziecki. Ekwdorski. Moj fryzjer.
No bo wydalo mi sie, ze gdzie jak gdzie, ale salon fryzjerski, gdzie cala obsluga z wyjatkiem recepcjonistki to zadeklarowani homoseksualisci, bedzie najlepszym azylem od futbolowej goraczki.

Ulga, w koncu cisza i spokoj...Stalin byl w trakcie analizy czy moja grzywka lepiej ulozy sie na lewo czy prawo, gdy w salonie podniosl sie pisk jakby ktorejs z klientek obcieto nos albo jeden z fryzjerow skomentowal, ze chyba sie jej przytylo od ostatniej wizyty. Pisk byl gorszy od wuwuzeli i babulek razem wzietych. Obejrzalam sie za siebie i zobaczylam kilkanascie kobiet w papilotach, recznikach czy farbie na glowie z oczyma wlepionymi w plazme wiszaca w salonie. ¨GOOOOOOL¨ zapiszczaly jeszcze raz i zaczely obejmowac swoich fryzjerow, ktorym szczotki i nozyczki malo nie powypadaly z rak na zaslyszany okrzyk emocji.

Nici ze spokoju. Stalin najchetniej przelaczylby na powtorki ¨New Model¨, ktore zazwyczaj u niego leca, ale otwarty na potrzeby klientek zdecydowal sie na mecz. A Polka zapomniala, ze ekwadorskie kobiety sa fankami nie mniej zagozalymi niz mezczyzni, kazda ma swoja ulubiona ekipe i wiekszosc na jakims etapie zycia grala w szkolnej czy zakladowej pilkarskiej druzynie.
I nie zadaja pytan, tak bardzo dla Polki bliskich: o co chodzi z tym spalonym? ani do glowy im nie przyjdzie moje ulubione: to ile jeszcze do konca meczu?


P.S. Imiona w powyzszym tekscie nie zostaly zmienione. Stalin to imie dosyc powszechne w Ekwadorze. Nawet bardziej niz Lenin czy Darwin.

1 komentarz:

  1. Hej, mobilizuję do nowych wpisów :)

    Pozdrawiam, Michał

    OdpowiedzUsuń